W ostatnich siedmiu dniach, Bieszczady zanotowały dość intensywny ruch turystyczny, dzięki korzystnym warunkom atmosferycznym, które sprzyjały pieszym wycieczkom. Pomimo tego, Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe (GOPR) miało do czynienia z niewielką liczbą interwencji. Niemniej jednak, ratownicy musieli udzielić pomocy w kilku sytuacjach, a część z nich wymagała natychmiastowej reakcji.
Ratownicy podkreślili w swoim raporcie, że biorąc pod uwagę liczbę osób odwiedzających ten malowniczy region, liczba incydentów była dość niska. Jednakże, nie udało się uniknąć kilku sytuacji, które wymagały szybkiego działania ze strony służb ratunkowych.
Pierwszą z takich interwencji było zgłoszenie od mężczyzny 16 października. Mężczyzna ten, powracając ze Źródeł Sanu, stracił siły i nie był już w stanie samodzielnie dotrzeć do swego samochodu. Chociaż jego stan zdrowia nie wymagał medycznej interwencji, członkowie GOPR musieli go ewakuować do parkingu w Bukowcu. Ten incydent, mimo że nie stanowił bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia, jest przypomnieniem o konieczności odpowiedniego przygotowania do górskich wędrówek, zwłaszcza na dalekie trasy.
Kolejne dni przyniosły sytuacje wymagające bardziej intensywnej reakcji ze strony ratowników. 18 października do Stacji Ratunkowej w Ustrzykach Górnych zgłosił się mężczyzna z przypadkiem bólu głowy, nudności i ogólnego osłabienia. Ratownicy udzielili mu na miejscu niezbędnej pomocy. Tego samego dnia, kobieta z silnym bólem w klatce piersiowej oraz zawrotami głowy została przewieziona na parking na Przełęczy Wyżniańskiej, gdzie po udzieleniu jej pierwszej pomocy przez ratowników, przekazano ją załodze karetki pogotowia.